Pamiętasz Bravo i psychotesty? Mam dla ciebie jeden na dzisiaj! Dowiesz się z niego czy mogłabyś mieszkać w pałacu.
Co to ma wspólnego z tym, co zobaczyć w Sintrze? Wszystko! 😉
Pytania:
- Widok na ocean? TAK/NIE
- Dom położony w parku i na wzgórzu? TAK/NIE
- Krzesło myjące zamiast wanny? TAK/NIE
- Brak ogrzewania? TAK/NIE
- Brak wifi? TAK/NIE
- Dużo wszystkiego (ceramiki, drewna, srebra, kafli i durnostojek)? TAK/NIE
- Dużo schodów? TAK/NIE
- Trudno chodzić na boso? TAK/NIE
- Znajomi bardzo chcą cię odwiedzać? TAK/NIE
- i zostawać na długie tygodnie? TAK/NIE
Wyniki:
10xTAK – Pałac to miejsce dla ciebie, gratuluję! Jeśli chwilowo cię na niego nie stać – nie przejmuj się, mało kogo by było na niego stać. Zawsze możesz go odwiedzić. To bardziej budżetowe rozwiązanie 😉
10xNIE – Nie podobało by ci się mieszkanie w pałacu na stałe, ale odwiedź Sintrę, żeby mieć pewność 🙂
Mix TAK/NIE – odwiedź i sprawdź, a nim się wybierzesz – czytaj dalej.
Ten pałac z psychotestu to właśnie….
Pałac jak z bajki czyli… Palácio Nacional da Pena
Pałac na wzgórzu. Otoczony przez ogród, z jednej strony z widokiem na ocean. Czasem też z widokiem na mgłę. Robi wrażenie rozmachem i kolorami. To miejsce dla maksymalistów – dużo tu deseni, barw, małych sal i dużych dziedzińców.
Pałac to romantyczny, tak jak romantyczny otacza go ogród – dziki na ile ogród w tak turystycznym miejscu może być dziki, niesymetryczny, możliwie jak najbardziej naturalny.
Najstarsza część pałacu to klasztor (Real Mosteiro de Nossa Senhora da Pena – penha oznacza “klif”) wybudowany przez pierwszego króla Portugalii – D. Manuela I. Ufundował go w dowód wdzięczności za szczęśliwy powrót Vasco da Gamy z Indii. Okolica była piękna, ale trudna do postawienia budowli – trzeba było nacinać (!) skały (serio! W XV wieku!), żeby wcisnąć tam nawet niewielki budynek.
Pałac stał się domem dla króla-artysty Don Fernando II, którry był postacią nietuzinkową. Król był poliglotą (7 języków w tym węgierski), śpiewał barytonem, rysował, był mecenasem i kolekcjonerem. Szczególnie lubił szkło, witraże i ceramikę. W salach pałacowych oglądamy perełki które zgromadził. Najpierw planował z dawnego klasztoru zrobić swoją rezydencję letnią. Finalnie zdecydował by zamiast odbudować klasztor – lepiej go rozbudować.
Pałac miał łączyć romantycznego ducha, nawiązania do odkryć geograficznych, średniowieczną wyobraźnię (brama z mostem zwodzonym prowadząca do opuszczonego tunelu, wieże i zakręcające ścieżki).
Małe pomieszczenia miały sprzyjać codziennej zabawie i czasowi spędzanemu z dziećmi (a tych akurat miał sporo). Pierwsza żona D. Fernando – królowa Maria II zmarła przy porodzie ich 10. (albo 11. jak podają inne źródła) dziecka mając tylko 34 lata. Później król ożenił się ponownie i mieszkał w pałacu z kolejną małżonką. I… co było szokujące – dzielił z nią sypialnię! Taki to był romantyk! W ich wspólneh sypialni króluje łoże z palisandru z baldachimem w stylu hinduskim (Goa – wyspa należąca do Indii była kiedyś kolonią portugalską). Nakryte jest po królewsku – purpurą.
Parter dawnego klasztoru król nakazał przekształcił w część mieszkalną a 14 cel zakonnych z 1. piętra zburzył i zamienił w obszerne apartamenty. Zamknął też galerie szybami, żeby odciąć wnętrze od nieprzewidywalnych warunków pogodowych. W 1840 roku Pałac Nowy był gotowy. Z zewnątrz łatwo zauważyć gdzie przebiegała granica. Pałac Stary to ta część o fasadzie ciemnoczerwonej, a Pałac Nowy – żółtej (ściślej to w kolorze ochry).
Pałac otwarto dla publiczności w 1911 roku. Większość dekoracji jest z XIX wieku (choć z uwagi na kolekcjonerskie zapędy Ferdynanda, znajdą się i starsze i egzotyczne obiekty). Jak dotąd to najczęściej odwiedzane muzeum w Portugalii – około 800 tysięcy turystów przechodzi przez jego Porta da Alhambra (bramę zbudowaną na wzór tej z Alhambry) rocznie. 800 tysięcy osób – dodam dla porównania – to tyle ile oficjalnie mieszka w Krakowie.
Część pałacu, w której znajduje się restauracja i sklep pokryta jest żółtymi azulejos i zwieńczona kopułą na wzór hinduskich fortec. I w ten neohinduski format wpasowano okna w stylu arabskim.
Część sal zachowało swoje pierwotne przeznaczenie . Jadalnia powstała w miejscu gdzie znajdował się refektarz klasztorny (czyli zakonna jadalnia). Spotykała się w niej jedynie rodzina i nabliżsi króla. Reprezentacyjną jadalnią w której odbywały się królewskie bankiety była Sala Jeleni w nowej części pałacu – sala o kształcie półkola z porożami na ścianach. Poroża były nieprawdziwe tylko gipsowe i pomlowane na brązowo. Sala to dowód na sympatię króla dla polowań i jeździectwa.
Obok Sali Jeleni jest – żadne zaskoczenie – kuchnia. 3 ogromne palniki, piec i kominy – duża przestrzeń by wykarmić wielu gości pałacu. Na ścianach nadal wiszą miedziane rondle tylko czekające, aż ktoś je ściągnie i przygotuje w nich arroz doce. Na stołach jeszcze więcej naczyń – miedzianych garnków i patelni we wszystkich rozmiarach i kształtach.
Ciekawy jest Gabinet króla D. Carlosa (wnuka Ferdynanda), który w Pena wypoczywał. Przyjmował gości, odpoczywał i… malował. Zostały po nim rozłożone sztalugi i niedokończone obrazy z faunami i kobietami na ścianach. Król pewnie lubić styl secesyjny, bo własnie takie kobiety – tzn. z długimi wijącymi się rudymi włosami malował. W łazience król miał do swojej dyspozycji prysznic z ciepłą i zimną wodą. Brzmi dobrze, ale w istocie było to bardziej krzesło myjące. Król miał wejść do środka, ochlapać się na szybko i wyjść. Żadne tam spa to nie było. Luksus jednak w tamtych czasach – znaczny.


Z części klasztornej najlepiej zachowała się kaplica, a w niej azulejos – w nawie XVI-wieczne biało zielone a na chórze i w prezbiterium – ornamentalne biało-niebieskie z wieku XVIII.
Z licznych dekoracji na zewnętrznych najbardziej zachwycił mnie Tryton siedzący w wielkiej muszli z nogami pokrytymi rybimi łuskami i płetwami zamiast stóp. Z jego głowy wyrasta konary drzewa wyżej przechodzące w winorośl. To znów pomieszanie z poplątaniem. Odniesienie do mitologii (Tryton to syn Posejdona i Amfitryty, władców oceanu) jest oczywiste. Ale też portal widziany od dołu ku górze – jest odniesieniem do teorii ewolucji Darwina (od dołu patrząc – o gatunkach wychodzących z wody na ląd). O Trytonie wspomina też portugalski Jan Kochanowski (czyli Luís de Camões) w Lusiadas. Tryton ma być też figurą nawiązującą do odkryć geograficznych – jak wcześniej klasztor Pena.


Nad Tunelem Trytona mamy jeszcze Salę Dymną a z niej przez okno w stylu manuealiańskim wzorowane na oknie z klasztoru w Tomar – widać ocean. Ściany zdobią wzory arabskie. A u sufitu wisi wielki szklany węgierski żyrandol zdobiony liśćmi, kwiatami i owocami. Wszystko bardzo w guście Ferdynanda.
Kolebka portugalskich azulejos czyli… Palácio Nacional de Sintra

Palácio Nacional de Sintra to najstarsza rezydencja królewska w Portugalii ze świetnie zachowaną strukturą pamiętającą jeszcze średniowiecze (dokładnie XIV wiek czyli pewnie naszego króla Kazimierza Wielkiego).
Pałac jest utrzymany w stylu lusoarabskim – czyli na styku wpływów arabskich i lokalnych portugalskich. Organizacja wewnętrznych dziedzińców, rozmieszczenie fontann i ich zdobienie kaflami o geometrycznych wzorach przywodzą na myśl pałac w Alhambrze.
Palácio Nacional powstał mniej więcej w tym samym czasie co Castelo dos Mouros – zamek na wzgórzu, który miał pełnić funkcje obronne i być doskonałym punktem obserwacyjnym (w końcu widać z niego ocean). Pałac u stóp wzgórza – miał być rezydencją letnią, służącą wypoczynkowi. Takie było założenie. Ale prace przebiegły trochę inaczej – i od jednej strony – pałac ze swoim wysokim murem przypomina fortecę.

Najwięcej pałac zawdzięcza królowi Manuelowi I, który w latach 1497-1510 przeprowadził wiele prac. Najważniejszą (z mojego punktu widzenia 😉 ) było udekorowanie ścian kafelkami azulejos. Te pierwsze w stylu arabskim wprowadzały wrażenie iluzji optycznych.

Sala dos Brasões (Sala Herbowa) zapiera dech przepychem. Wyróżnia się wśród białych ścian dominujących w pozostałej części pałacu. W centralnej części sufitu łatwo odnajdziesz tarczę królewską z herbem a wokół niej rozmieszczone herby rodziny królewskiej a dalej – 72 herby szlachetnych portugalskich rodów. I to wszystko mieni się złotem. Ściany zdobią azulejos ze scenami z życia codziennego. Wszystko razem tworzy przyciągające wzrok połączenie bieli błękitu i złota. Dla mnie – wielkie wow! 🙂
Sala das Cisnes (Sala Łabędzi) gdzie na suficie w 27 kwaterach oddzielonych od siebie drewnem namalowano łabędzie. Wokół okien i drzwi zwróć uwagę na obramowania z azulejos. Ich zwieńczeniem są ceramiczne kafle przedstawiające fantazyjne budowle mauretańskie, docięte wzdłuż ich konturów.

Sala das Pegas (Sala Srok) – imię nadał jej król D. Duarte w nawiązaniu do dekoracji na suficie. 136 srok trzymających w dziobach wstęgi z mottem króla D. João I – “por bem” (czyli “dla dobra”), a w jednej z łapek – różę. W tej sali król przyjmował ważnych gości i zagranicznych ambasadorów.
Pałac najlepiej zwiedzać bez pośpiechu. Zabłądzić w labiryncie sal i znaleźć chwilę na odpoczynek (i trochę cienia) na jednym z patio. Z okien i dziecińców pałacu dobrze widać stare centrum miasta z kaskadowo ustawionymi kamienicami. Sam pałac ze swoimi białymi murami tchnie spokojem. W środku nie ma dzikich tłumów jak w pałacu Pena. Wizytę idealnie zaplanować na upalny dzień. Grube mury dają przyjemne uczucie chłodu, a o to w Portugalii nie jest łatwo, zwłaszcza latem 😉
Romantyczność w angielskim stylu czyli… Palácio de Monserrate

Malowniczo ukryty wśród glicynii, monster i bananowców pałac miał być początkowo… kaplicą. Swą nazwę wziął od katalońskiego klasztoru Monserrat znajdującego się na obrzeżach Barcelony.
W 1794 roku teren pałacu przejął Anglik Gerard de Visme – obrotny przedsiębiorca, który majątek zbił na handlu drewnem sprowadzanym z Brazylii. De Visme miał już wtedy 64 lata i ze względów zdrowotnych (i biznesowych) postanowił osiąść tu na stałe. Wybudował pałac neogotycki w stylu angielskim (ewenement w Portugalii!).
Pod koniec XVIII wieku w pałacu rezydował inny Anglik – William Beckford. To była ciekawa postać. Muzyki uczył się podobno od samego Mozarta, śpiewał tenorem, a nienajłatwiejszy język portugalski opanował w trakcie… 1(!) wizyty. A wszystkich wizyt do Portugalii odbył aż trzy!
Kolejnymi mieszkańcami pałacu była rodzina Cook. Francis razem z żoną Emily krótko po ślubie spędzili lato w sąsiedztwie Monserrate. Zachwycili się pałacem, mimo że ten zdążył już popaść w ruinę. Nie było ani dachu ani okien. Mimo to, zdecydowali się go wynająć, a po latach – oficjalnie zakupić. I to oni go wyremontowali. Rodzina Cook dbała o pałac przez 3 pokolenia. Chętnie przyjmowali tu gości. Najbardziej znanym z nich był lord Byron (ten od “Giaura”).
W 1949 pałac przeszedł na własność Portugalii. W 1995 wpisany został na listę UNESCO.

A azulejos? Azulejos znaleźć można i tutaj. Całą kuchnia – włącznie z sufitem jest pokryta kafelkami. Donice ustawione przed wejściem jak również fragmenty obramowań okiennych także pokryto płytkami (to w końcu Portugalia!! 😉 )
Pałac zbudowano na planie centralnym. Ma 2 piętra i 2 skrzydła zakończone 2 wieżami. Jest niewielki – na jego zwiedzanie wystarczy niecała godzina! Co jest w nim wyjątkowego? Łączy angielski romantyzm, tajemnicze ogrody, arabskie wpływy (ornamenty na wzór tych z pałacu Alhambra w Granadzie) i azulejos portugalskie!
Jeśli lubisz książki – papierowe! – zwróć uwagę na zachwycającą bibliotekę z drewnianymi regałami. Co prawda stoi pusta – ale ja od razu wyobraziłam sobie te drewniane półki pełne kolorowych grzbietów książek i… poczułam się jak w domu.
A jeśli wolisz muzykę – zbocz do Sala da Música. Kiedyś była urządzona w orientalnym stylu (hinduskie meble i te sprawy), teraz został tylko fortepian. Koniecznie spójrz w górę – ażurowa kopuła ze złotymi wstawkami wygląda jakmisterna nić pajęcza tkana przez bardzo zdolnego pana pająka.
Co zobaczyć w Sintrze – praktyczne wskazówki dla turystów
Sintra najduje się około 30 km od portugalskiej stolicy. Jak dostać się tutaj z Lizbony? Najlepiej pociągiem. Tuż przy stacji kolejowej zatrzymują się autobusy wycieczkowe Scotturb. Kursują co ok. 20 minut i dowożą turystów do wszystkich pałaców o których tutaj pisałam. Bilet całodniowy kosztuje 12 Euro. Można płacić kartą.
Teren Sintry jest górzysty, odległości między atrakcjami turystycznymi znaczne, chodników brak – nie polecam docierania do pałaców spacerem.
Zwiedzanie Sintry dobrze zacząć od Pałacu Pena – podjechać pod pałac, wdrapać się na górę (spacer od bram do pałacu zajmuje ok 10-15 min.) i stanąć w kolejce. Turyści wpuszczani są na konkretne godziny (można kupić bilet wcześniej przez internet). Spóźnienia nie są tolerowane – spóźnisz się to nie wejdziesz. Mimo, że wejściówki kupuje się przez internet to i tak im późniejsza godzina tym kolejka czekających na wstęp wije się bardziej malowniczo. Można tego uniknąć będąc na miejscu przed 10.00.
Jak nie trudno zgadnąć, Sintra ma więcej do zaoferowania niż 3 pałace o których tu wspominam. Jest jeszcze Zamek Maurów, pałac Queluz, Klasztor Kapucynów i kilka innych. Niestety – wszystkiego nie zobaczysz w jeden dzień. Na stronie Parques de Sintra dowiesz się więcej o tych zabytkach, jak również tutaj kupisz bilety (wstęp do Palacio Nacional i Monserrate kupujesz na konkretny dzień, a do Pena – na konkretną godzinę).
Napisz komentarz