Coś pewnie ma, ale co?
Pewnie kojarzysz ten znany drzeworyt Albrechta Durera przedstawiający nosorożca. Jest prawie tak rozpoznawalny jak Mona Lisa. I reprodukowany niemal wszędzie. I wykorzystywany niemal wszędzie (cóż, autor zmarł tak dawno, że prawa autorskie już dawno nie działają, z czego i ja – w tym przypadku – skorzystałam).
Kaprysy króla Manuela I
Czas wielkich odkryć geograficznych to złoty okres rozwoju Portugalii. Król Manuel, ówczesny władca kraju, lubił podkreślać swoje bogactwo na każdym kroku. I nawet nie chodzi o wystawne uczty, strojne szaty i cały ten blichtr (choć to też!) – Manuel został właścicielem pierwszego nowożytnego nosorożca w Europie! Dostał go w prezencie od Indii razem ze słoniem, antylopami, małpami i kolorowymi papugami. Niektóre źródła (np. książka “Lizbona. Królowa mórz”, którą recenzowałam jakiś czas temu) podają, że nosorożec był afrykański, ale się mylą. Króla obdarowano nosorożcem indyjskim (pancernym). Tym, którzy akurat nie siedzą z zapartym tchem nad albumem o nosorożcach spieszę pokazać różnicę między tymi gatunkami na grafice:

Zwierzęca świta towarzyszyła królowi za każdym razem kiedy ten miał ochotę na wizytowanie ulic Lizbony. Na czele tego barwnego orszaku szedł właśnie nosorożec.
Siedzibą Manuela był wtedy pałac znajdujący się przy Praça do Comércio. W tym samym pałacu (na parterze i za kratami) mieszkał właśnie nosorożec (i pozostałe zwierzęta, jak się domyślam). Barry Hatton przytacza w swojej książce o historii Lizbony anegdotę o tym jak król miał kaprys obejrzeć walkę słonia z nosorożcem. Sprowadzono zwierzęta, ale do walki finalnie nie doszło bo… słoń przestraszył się i uciekł taranując przy tym jakieś wrota! (słoniem nie jestem, a też bym przez nosorożcem zmykała czym prędzej…).
Co się stało z królewskim nosorożcem?
Ale Manuelowi było mało. Postanowił pokazać, że ma gest i w 1514 roku wysłał papieżowi Leonowi X w prezencie słonia. Zwierzak płynął do wybrzeży Italii długie tygodnie, a sam obdarowany podobno bardzo go polubił i nazywał go Hanno (od “Hannibala”). O prezencie długi czas rozprawiali wszyscy rzymianie. A kiedy trochę temat się wyczerpał, Manuel znów posłał prezent do Rzymu. Ty razem nosorożca (o uroczym imieniu Ganda).

Co to ma wspólnego z Dürerem?
Ganda jednak nie skończył dobrze.. W swoją (jak się później okazało) ostatnią podróż wyruszył w obroży z zielonego aksamitu zdobionej haftowanymi złotymi różami. Punktem docelowym miała być (znów) Italia, ale po drodze statek z nosorożcem na pokładzie miał zawinąć jeszcze na chwilę do Marsylii. W końcu król Francji Franciszek I nie mógł przegapić szansy zobaczenia go na żywo. Już niedaleko wybrzeży Italii statek zatonął a wraz z nim – Ganda przywiązany łańcuchem do pokładu. Truchło wyrzucone na brzeg król kazał spreparować i wysłać do Rzymu. I to ciało martwego Gandy było właśnie… modelem Albrechta Dürera, który miał szansę zobaczyć je na dworze cesarza Maksymiliana, gdzie pracował wtedy jako nadworny artysta. Chociaż czasem można znaleźć informację, że artysta nigdy nosorożca nie widział, a swój projekt oparł na opisie grafika Valentina Fernandesa, który był naocznym świadkiem pochodów króla Manuela. Jakkolwiek było naprawdę (tego nie rozstrzygniemy) faktem jest, że inskrypcja zamieszczona na drzeworycie potwierdza związek projektu z Lizboną. Dürer pisze, że “Pierwszego maja 1513 r. zostało sprowadzone do Lizbony dla potężnego króla Portugalii, Manuela I, żywe stworzenie zwane nosorożcem. Niniejsze przedstawienie jest wiernym jego wizerunkiem”.
Nosorożec – jedna z najbardziej znanych prac Dürera
Drzeworyt z nosorożcem pojawił się po raz pierwszy w obiegu jako… ilustracja artykułu do gazety (to był 1515 rok!). Artykuł opisywał pojedynek słonia z “szybkim, chytrym i czujnym” zwierzęciem (czyli z nosorożcem właśnie). Początek XVI wieku to był moment, kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze gazety, w których drukowano informacje o współczesnych wydarzeniach (sam Dürer był synem znanego drukarza).
Jeśli zależy Ci na posiadaniu druku z nosorożcem to w domu Dürera w Norymberdze działa prasa drukarska, gdzie za dowolną opłatą można stać się dumnym posiadaczem nosorożca lub portretu cesarza Maksymiliana. Polecam – to świetna pamiątka z podróży! 🙂
P.S. Dla pasjonatów związków dzikich zwierząt i Portugalii wspomnę jeszcze, że historię wędrówki słonia (z Lizbony do Wiednia) opisał José Saramago w książce “Podróż słonia” (tytuł aktualnie niedostępny w księgarniach, ale pewnie do znalezienia w bibliotece lub antykwariacie)
Napisz komentarz