Mniej znaczy więcej. A tymczasem wszystkiego mamy za dużo! Wszędzie nadmiar – ubrań, naczyń, bibelotów. A do tego stare papiery, torebki na prezenty, kartony do przeprowadzki (mimo, że nie planujesz się przeprowadzać), ubranka i zabawki z których Twoje dzieci wyrosły 5 lat temu. Kosmetyków też masz za dużo – znów skusiła Cię promocja 2+1 w Rossmannie. I co teraz? Jak to zmieścisz na 70 metrach kwadratowych? Bo przecież poza tym bez czego możesz się obejść, potrzebujesz jeszcze miejsca na to, co naprawdę jest Ci potrzebne i co sprawia Ci radość.
Daj swojej przestrzeni odetchnąć! Pozbądź się tego, co ją zagraca. Postaw na przedmioty lepszej jakości. Unikaj podróbek!
Wszystko fajnie, tylko jak to zrobić??
Zasada 3xP
Słyszałaś o niej wcześniej? Jeśli nie wiesz czy z jakiegoś przedmiotu zrezygnować zadaj sobie 3 pytania:
- Czy to jest Piękne?
- Czy to jest Pożyteczne?
- Czy to jest Pamiątkowe?
I już! Jeśli odpowiesz na któreś z tych pytań: “Tak!”, to już wiesz co robić. A jeśli “Nie” – to nie ma zmiłuj. Pozbądź się tego!
Ta metoda sprawdzi się gdy zastanawiasz się co zrobić z bibelotami, “przydasiami” itd.
Jeśli chodzi o ubrania – nie ma lekko – stań przed szafą, wyciągnij z niej wszystko i zdecyduj. Jeśli jakiegoś ciucha nie założyłaś przez ostatnie 12 mcy, jest na Ciebie za duży/za mały/niewygodny/sprany/rozciągnięty – pozbądź się go! No chyba, że jest przedmiotem z kategorii “pamiątkowe” – jeśli nie wyobrażasz sobie wyrzucić sukienkę ze studniówki albo ze ślubu bo tak wiele miłych wspomnień z nią masz związanych – to nie wyrzucaj! 😉
Oczywiście Internet jest pełen dobrych rad jak sprzątać. Szczególnie popularna jest metoda Marie Kondo, ale do mniej jej wersja – zwłaszcza pomysł wyrzucania książek – nie przemawia.
Zasada 3xP w domu
Serwetki, które dostałaś kiedyś od cioci, lampa, którą kupiłaś bo akurat była na wyprzedaży, 20 talerzyków deserowych (gdy nigdy nie gościsz w domu więcej niż 5 osób), stolik kupiony pod wpływem impulsu w sklepie ze starociami z myślą “kiedyś go odnowię. jak będę miała pomysł i się nauczę odnawiać meble”. Co za dużo, to po prostu za dużo. Ale czemu właściwie tak jest? Czemu jest lepiej mieć mniej niż więcej? Zastanawiałaś się kiedyś nad tym?
Wnętrzarskie mniej znaczy więcej – dlaczego jest tak ważne?
Pewnie wiele razy słyszałaś, że za dużo rzeczy to więcej kurzu i więcej do sprzątania. Ale czy tylko o to chodzi?
Zwykle kiedy nie wiadomo o co chodzi, mówi się, że chodzi o pieniądze. Ale w urządzaniu mieszkania – częściej (albo może równie często) co o pieniądze chodzi o… kompozycję! Plastyka nie jest najbardziej dopieszczonym przedmiotem szkolnym, ale bez względu na to jak ją wspominasz – jest naprawdę turbo przydatna w życiu – zwłaszcza gdy chcesz by Twoje mieszkanie było piękne i funkcjonalne, a pewnie tego chcesz… 😉
Wytłumaczenie czemu mniej znaczy więcej w urządzaniu wnętrz sprowadza się do wytłumaczenia czym jest przestrzeń negatywowa.
A czym jest przestrzeń negatywowa?
Przestrzeń negatywowa to pusta przestrzeń wypełniająca miejsce między elementami przestrzeni pozytywowowej. Proste? Pewnie nie, ale już tłumaczę.
Wyobraź sobie salon z galerią ścienną zawieszoną wokół telewizora. Telewizor, plakaty, obrazki, ramki, zdjęcia – to wszystko tworzy przestrzeń pozytywową. Odległość między poszczególnymi ramkami, między wiszącym na ścianie telewizorem a szafką stojącą pod nim, kawałek pustej ściany między galerią a regałem stojącym metr dalej – to wszystko to jest przestrzeń negatywowa.
Dlaczego jest tak ważna? Bo daje oddech, wprowadza harmonię, dzięki jej zastosowaniu nie mamy nadmiaru bodźców, jest porządek (przynajmniej wizualny).
Najkorzystniej jest zachować równowagę między oboma srefami. Za mało przestrzeni negatywowej to chaos. Ale za dużo takiej przestrzeni też nie jest dobre. Sprawia wrażenie, że mieszkania nie dokończono, że zabrakło pomysłu. To częste zmartwienie członków grup wnętrzarskich na Facebooku – ktoś ma już kanapę, TV, stół i krzesła. I dalej nie ma pomysłu jak ocieplić, ozdobić to wnętrze, czyli jak w zasadzie wyrównać proporcje przestrzeni negatyowowej i pozytywowej.
A jak zastosować przestrzeń negatywową w swoim mieszkaniu? Jeśli jest jakiś przedmiot, mebel, obraz, który chcesz wyeksponować tak by wzrok naturalnie kierował się w jego stronę – usuń rozpraszacze stojące wokół niego. Bibeloty pogrupuj lub schowaj i nie odciągaj uwagi od tego, co w swoim mieszkaniu lubisz najbardziej! Mniej znaczy więcej!
Jeszcze jedno zastrzeżenie związane z urządzaniem mieszkania bez nadmiarowych elementów..
Unikaj podróbek!
Dlaczego to ważne?
- ze względów ekologicznych – produkcja, transport, odpady – to wszystko zostawia swój ślad w środowisku. Lepiej kupić jedną droższą rzecz, która wystarczy na dłużej niż kilka razy być zmuszonym wymieniać produkt gorszej jakości. Stół drewniany to spory wydatek, ALE wystarczy go kupić raz. O ile wybierzesz odpowiedni rozmiar i kształt – nie będziesz musiała wydawać ponownie pieniędzy. Plus przedmioty wykonane z naturalnych materiałów – z drewna, kamienia, ceramiki – pięknie się starzeją. Widać po nich upływ czasu i to o tych przedmiotach powiesz później, że to “przedmioty z duszą”. Stolik LACK z Ikei jest ok, ale czy kiedyś pomyślisz o nim, że to przedmiot z duszą? Czy raczej bez wielkich dylematów wyrzucisz go na śmietnik kiedy Ci się znudzi?
- ze względów estetycznych – tańszy produkt imitujący droższy – np. okleina przypominająca drewno jesionowe albo imitująca marmur zawsze zostanie tylko jednym przedmiotem, który IMITUJE drugi. Widać tandetność takiego rozwiązania. Jeśli nie stać Cię na marmur – to może spodoba Ci się lastryko? Można znaleźć tańsze zamienniki, a nie koniecznie imitacje.
Nie upychając fury bibelotów i mebli kiepskiej jakości zrobi Ci się automatycznie miejsce na przedmioty piękne i takie, które będziesz chciała wyeksponować.
W kwestiach wnętrzarskich…
Uważaj na kompromisy – moje case study
Przez 3 lata mój salon składał się wyłącznie z kanapy i… kartonowych pudełek! Jako miłośnik książek z zacięciem zbieracza marzyłam o regale, takim na dwie ściany szerokim, wysokim od podłogi aż do sufitu. Z drabiną jak w starej bibliotece. I z drewna. Koniecznie z drewna, bo takie mam przekonanie, że meble z litego drewna są szlachetniejsze, piękniej się starzeją, wystarczają na dłużej i się nie nudzą. Do wszystkiego pasują.
Tylko mieszkanie to więcej niż sam salon, a tym samym więcej niż sam regał w tym salonie. Nad marzeniami zwyciężył rozsądek – kuchnia i łazienka miały priorytet – bo jednak fajnie jest się mieć gdzie wykąpać i gdzie przygotować kolację. I oczywiście słyszałam od wielu osób – że IKEA też ma regały, że mogę przecież zrobić regał z okleiny IMITUJĄCEJ nawet heban albo drzewo czereśniowe. Że będzie ładnie, przestanę się potykać o kartony, że NIE BĘDZIE WIDAĆ, że to nie jest prawdziwe drewno. Ale ja bym wiedziała. A dom urządza się dla siebie, a nie na pokaz. Poza tym, gdybym już zdecydowała się na inwestycję to potem odwlekałabym decyzję by okleinowego regału się pozbyć. Pewnie i przez lata. A tak… 3 lata życia z kartonami w salonie są teraz ciekawą anegdotką o której czasem sobie przypominać wchodząc na drabinę by sięgnąć album z najwyższej półki.
Lepiej wygląda i lepiej się sprawdza jeden przedmiot dobrej jakości, bardziej przyciąga wzrok i nie ma efektu zagracenia.
O tym jak planować wprowadzanie wnętrzarskich zmian na luzie, pisałam poprzednio. Zajrzyj, jeśli temat Cię interesuje.
Napisz komentarz